Przypowieść o mamutach #zatrzymania


Wszystkich Czytelników przepraszam za moją ignorancję w kwestii polowania na mamuty




ZEGAR EWOLUCJI
Przyglądam się światu dookoła i zastanawiam się, czy 160 tysięcy lat to dużo. Zawsze wydawało mi się, że to szmat czasu. Wystarczył bowiem na całą masę genialnych odkryć takich jak narzędzia kamienne, pismo, internet czy tango. Wszystkie wynalazki, teorie, technologie wydają się potwierdzać to sapiens w nazwie. Dopóki nie zaczniemy przyglądać się temu, co czyni z nas ludzi - kluczowym kompetencjom humanistycznym. W tej dziedzinie zegar ewolucji zaczął chodzić w tył.
Spójrzmy na naszych dalekich przodków, prekursorów rasy homo sapiens. Bez trudu jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, że umiejętność wnioskowania nie była im obca. Bez niej nie byliby w stanie przeżyć (dlaczego polowanie się nie udało? Wniosek: jestem za słaby, by w pojedynkę upolować mamuta).  Obserwacje świata i konkluzje pchały naszych przodków do znajdowania kreatywnych rozwiązań i uczenia się cały czas coraz bardziej skomplikowanych kompetencji. 
Tak, trwało to długo, ale nasi prapradziadkowie radzili sobie bez pisma, książek i wifi. Jak im się to udawało? Otóż posiadali umiejętność, której dziś, my, ludzie przyszłości, musimy się uczyć na bardzo drogich kursach. Nasi przodkowie opanowali umiejętność komunikacji i coś, co dziś nazywamy inteligencją emocjonalną. Nieważne, że nie był to język w naszym rozumieniu tego słowa. Ważne, że spełniał swoje funkcje - łączył ludzi w grupy, pozwalał przekazywać doświadczenia, stymulować reakcje i pożądane interakcje. Dzięki komunikacji możliwy stał się rozwój i przetrwanie rasy. Już nie trzeba było w pojedynkę mocować się z mamutem. Można było stworzyć plan działania i zespół, który miał wspólny cel: przeżyć.
Jednostki, które nie opanowały w stopniu wystarczającym wspomnianych wyżej umiejętności, podlegały zwyczajnie selekcji naturalnej. Dzięki temu grupa stawała się coraz silniejsza i mogła osiągać kolejne szczeble cywilizacyjne. Może się mylę, ale nie przypominam sobie w historii społeczności, która zorganizowała się w celu autodestrukcyjnym.  
Jak widzicie przodkowie współczesnych homo sapiens, mieliby całkiem duże szanse kariery w XXIw., a na uczeniu nas krytycznego myślenia zbiliby majątek.

POLOWANIE NA MAMUTY
Przyglądam się polskiej polityce i temu, co w ostatnich latach dzieje się w naszym społeczeństwie i nie mogę wyjść z podziwu. Mój mały rozumek nie pojmuje, jakim cudem połowa społeczeństwa o średnim IQ w granicach 100, podejmuje decyzje zaprzeczające zdrowemu rozsądkowi, czystej logice i doświadczeniu społecznemu. Ostatnie sto lat pokazało, czym kończy się polaryzowanie społeczeństwa i skupianie władzy w jednym ręku. Wszyscy się o tym uczyliśmy na historii. A jednak połowa z nas nie wyciągnęła żadnych wniosków z tego, że tygrys szablozębny zeżarł sąsiada i nie dość, że próbuje działać tą samą metodą, co śp. kolega, to jeszcze dodatkowo wystawia swoje dziecko jako przynętę. 
Zniknięcie tygrysów szablozębnych i rozwój technologiczny wbrew pozorom wcale nie rozwinęły nas ewolucyjnie. Wręcz przeciwnie. Cofamy się. Nie potrafimy jako społeczeństwo skutecznie się komunikować i myśleć krytycznie. 
Czas na wizualizację. Wyobraźcie sobie naszych polityków, którzy mają wspólnie zapolować na mamuta, żeby osada mogła przeżyć zimę. Siedzą przy ognisku i przedstawiają swoje plany polowania. Oczywiście, zgodnie z obowiązującymi w naszej polityce zasadami "mój plan jest najmojszy" i "przez ostatnie 8 lat...".  Myśliwi, przyglądając się temu, także dzielą się na połowę - jedni chcą polować kamieniami, drudzy kijami. Cel staje się nieistotny, ważniejszy jest wybór narzędzia. Nie dochodzi do porozumienia, a każda z grup jest zbyt słaba, by wygrać starcie z mamutem. Odpowiedzcie sobie sami, jaki jest efekt dla społeczeństwa. A wystarczyłoby tylko skupić się na celu - dobru osady. 
A teraz czas na lekcję krytycznego myślenia. Jeden z myśliwych stanął z boku i zadał sobie pytanie. 
- Hmmm? Która technika polowania jest lepsza? A dlaczego jeden chce polować kijami, a drugi kamieniami? Jaką mają w tym intencję?  
Nasz bohater chodzi po osadzie, rozmawia z ludźmi, poznaje ich perspektywy. Jedni mówią tak, inni inaczej, a jeszcze inni mają własne koncepcje polowań. Myśliwy zauważa, że polowanie kijami  to trudniejsza technika i słabsi myśliwi zginą w walce z mamutem, a więc dla reszty będzie więcej pożywienia. Dzięki polowaniu przy pomocy kamieni nie zniszczy się skóry zwierzęcia i będzie ją można wymienić na suszone ryby z innym plemieniem. Polowanie kamieniami niesie jednak ze sobą ryzyko, że się nie powiedzie. Każda opcja nie jest ani lepsza ani gorsza. Mają po prostu różne konsekwencje. Myśliwy, znając obie perspektywy, ma szansę wybrać tę, która jest lepsza dla całej społeczności. 
Tylko krytyczne myślenie jest w stanie uchronić społeczeństwo przed działaniami autodestrukcyjnymi. Wyobraźcie sobie sytuację, że myśliwy  (ten od kijów, nazwijmy go A) przekonuje większość do swojej idei, obiecując im "kiełbasę wyborczą" w postaci dodatkowej racji mięsa. W wyniku walki z mamutem słabsi giną, a spowodowana tym nadwyżka mięsa trafia do zwolenników A. Są zadowoleni. Następne polowanie jest jednak trudniejsze, bo myśliwych jest mniej - część zginęła, a część jest w opozycji do A. Myśliwi niechętni wizji kijów, muszą jednak zapolować, bo inaczej osada nie przetrwa. Idą więc na polowanie, ale ponieważ są w mniejszości, nie decydują o swojej roli i zostają wystawieni na bezpośredni atak zwierza. Znów mięsa jest więcej, jednak tym razem już nie trzeba przekonywać nowych ludzi, więc wszystko trafia do A i jego najbliższego otoczenia, które się bogaci kosztem osady. Społeczność osady nie wie o nadwyżce, bo A mówi, że mamut był mniejszy, a zwolennicy kamieni sabotowali polowanie. Nikt tych wieści nie sprawdza. Nikt nie zadaje pytań. Ludzie przyjmują z wiarą słowa tych, którzy ratują ich przed głodem. Wszyscy dostają tyle mięsa, co zwykle. Także ci, którzy od początku byli za polowaniem kijami - ich A. nie musi "dodatkowo motywować".  Są wierni idei.  Myśliwi skupieni wokół A. dostrzegają, że manipulowanie daje im korzyści. Społeczność przestaje się liczyć. Ważne jest utrzymanie  pozycji i idące za tym profity.  A mamuty stają się coraz mniejsze.

NOWA RASA
Nasz prapradziadek nie mógł sobie pozwolić na decyzje oparte na subiektywnych przekonaniach. Nie mógł nie korzystać z wiedzy społeczności, nie analizować danych. Dlaczego więc my, mając dostęp do różnych źródeł informacji, podejmujemy wpływające na nasze życie decyzje  na podstawie niezweryfikowanych wiadomości? Dlaczego, wybierając się na polowanie, wierzymy w relację jednego człowieka, ufając, że nie pomylił mamuta z zającem?
Kiedy patrzę na to, co się dzieje w ramach wyborów prezydenckich, dochodzę do wniosku, że homo sapiens powoli zastępuje nowa rasa - homo ignorantus, pozbawiona całkowicie instynktu samozachowawczego. Homo ignorantus zatracił zdolność zadawania pytań. Nie chce poznać perspektywy innych i porozumieć się z resztą stada w imię wspólnego celu - przetrwania i rozwoju. Interesuje go tylko własne, oswojone podwórko. Nie obserwuje i nie rozumie świata wokół, tylko przyjmuje przeżutą przez innych papkę. Nowa rasa neguje wszystkie umiejętności, które pozwoliły przetrwać ludzkości tysiące lat i stworzyć naszą dzisiejszą cywilizację. 
Nie jest ważne, jakie mamy poglądy polityczne ani którego z kandydatów darzymy sympatią. Nie jest ważna wizja myśliwych, co do metod polowania. Ważny jest cel. Jeśli stracimy go z oczu i damy się wciągnąć w machinę propagandy i haseł bez treści, z naszego domu zostaną zgliszcza.  W tym wszystkim nie chodzi o nas personalnie, ale o przetrwanie całej społeczności. A ta ma szansę tylko wtedy, gdy wszyscy krytycznie i solidarnie podchodzimy do rzeczywistości,  patrzymy w jednym kierunku i potrafimy wspólnie tworzyć coraz doskonalsze plany polowań. Wtedy mamuty stają się coraz większe. 


Komentarze

Popularne posty