LIST NA BERDYCZÓW #zatrzymania
Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego.
Każda osoba z wykształceniem podstawowym wie, że prawa człowieka mają 4
cechy. Są POWSZECHNE (przysługują KAŻDEMU człowiekowi, UWAGA: kobiecie też!),
PRZYRODZONE (mamy je od urodzenia i nie jest to cecha odnosząca się wyłącznie do
płodu), niezbywalne i NIENARUSZALNE, co oznacza, że żadne patałachy w togach
ani kretyni w sali sejmowej NIE MOGĄ ICH DOWOLNIE REGULOWAĆ. Jako kobieta MAM
PRAWO do wolności wyznania i poglądów (nie muszę być wierząca!), prawo do
bezpieczeństwa i życia, prawo do prywatności (Halo! "Geniusze"! Ciąża
to sprawa PRYWATNA!), prawo do wolności od tortur (dla niedokształconych:
tortury to CELOWE zadanie komuś bólu fizycznego lub PSYCHICZNEGO w okrutny
sposób).
Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, polecam przeczytanie Konstytucji RP.
To nie jest dokument o ochronie życia poczętego. Nie ogranicza się także do §38.
Są też tam inne zapisy. Ot, na przykład
taki detalik: Wolność człowieka podlega ochronie prawnej. Gdyby nadal Wasze
wykształcenie nie nadążało za funkcją, wolność to brak przymusu, możliwość
działania zgodnie z własną wolą. Sytuacja, w której można dokonywać wyborów
spośród wszystkich dostępnych opcji. Aborcja jest opcją. Niezależnie, czy ktoś
uznaje ją za właściwą moralnie, czy nie. Tym bardziej, że w Konstytucji, której
„strzeżecie” jest zapis, iż Każdemu zapewnia się wolność sumienia i religii
oraz Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów, co oznacza,
że nie macie prawa narzucać nikomu poglądów religijnych lub jedynie słusznego
obrazu świata i stwierdzać autorytatywnie, że życie człowieka zaczyna się od
połączenia komórek. Wiem, że czytanie,
zwłaszcza, ze zrozumieniem, to trudna sprawa. Podpowiadam więc, że w tej samej Konstytucji
jest powiedziane, że Każdy ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego,
rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu
osobistym . A wiecie, co jest najlepsze? Wy, „strażnicy” Ustawy
Zasadniczej, dopuściliście do wprowadzenia prawa sprzecznego z najważniejszym
aktem prawnym RP. Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych
wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko
wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego
bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i
moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te
nie mogą naruszać istoty wolności i praw. Nie chcę Was martwic, ale
naruszyliście po całości wolności i prawa obywatelskie, kierując się JEDNYM
paragrafem oraz narzucając wszystkim Polakom swoją, prywatną moralność
katolicką. Jeśli tak ma wyglądać Trybunał Konstytucyjny, to powinien nosić
nazwę CYRK, a Wy jesteście w nim rasowymi klaunami.
Biskupi Konferencji Episkopatu Polski
Generalnie jest mi miło, gdy ludzie się z czegoś cieszą. Zastanawia mnie
jednak ich poziom moralny i umysłowy, kiedy cieszą się z rzeczy, które szargają
ich wartości, po bandzie podważają autorytet i zwykłą ludzką przyzwoitość.
Dlatego też śmiem wątpić, że na czele Konferencji Episkopatu Polski zasiadają
ludzie w pełni władz umysłowych. Drodzy Biskupi. Nie chcę Was martwić, ale
urojenia, że jest się kimś innym niż się jest, to objaw schizofrenii. Jesteście
zadziwiającym przypadkiem medycznym, schizofrenii zbiorowej. Otóż, pragnę Was
poinformować, że NIE JESTEŚCIE Bogiem! I co? Zaskoczeni? Nie macie prawa
oceniać moralności innych ludzi. Istnieje taka mądra Księga, nazywa się Biblia.
W niej są Ewangelie, a w nich nauki Chrystusa, w którego podobno wierzycie „Tam
gdzie jest Jezus Chrystus, tam jest Kościół powszechny”. Tenże Chrystus
opowiada historyjki - przypowieści dla opornych. Tak! Brawo. Właśnie dla Was! Może
byście poczytali oryginał, a nie swoje własne interpretacje, uznawane przez Was
za ważniejsze od pierwowzoru. Tam jest historia o miłosiernym Samarytaninie, o
cudzołożnicy, o oddzieleniu wiary od spraw państwowych, o tym, czym jest
zbawienie, jak działa łaska Boga itp. Treści, które jak widzę, są Wam wszystkim
obce. Hmmm…W sumie zastanawiające. Skoro uważacie się za Boga, to jak to jest,
że nie rozumiecie własnych słów? Jakiś syndrom wyparcia czy coś?
Już słyszę Wasz zarzut, że katolicyzm to też tradycja. Owszem, zgadza się.
I dlatego powstał taki dokument jak Katechizm Kościoła Katolickiego – oficjalna
wykładnia doktryny wiary i zasad moralności Kościoła. Tutaj też jest trochę
interesujących treści, które średnio inteligentnej małpie powinny dać do
myślenia. Czy wiecie, że jest tam napisane, że człowiek ma rozum i jest zdolny
go używać, do poszukiwania dobra i Boga? Pewnie Was zaskoczę, ale przeczytacie
tam także o wolnej woli - "szczególnym znaku obrazu Bożego", dzięki
któremu człowiek MA PRAWO do opartego na rozumie i WOLI działania lub
niedziałania, czynienia tego lub czegoś innego, a więc podejmowania przez
siebie dobrowolnych działań. Dzięki wolnej woli każdy decyduje o sobie. A
teraz UWAGA, wytężcie swoje resztki rozumowania: nie jest Waszą rolą
uszczęśliwianie człowieka na siłę. Sami piszecie, że człowiek ma ROZUM, a
rozumna jednostka wie, że każdy czyn niesie za sobą konsekwencje. Znamy zasady.
Wiemy, jakie skutki pociąga ich nieprzestrzeganie. I jako jednostki obdarzone
WOLNĄ WOLĄ bierzemy odpowiedzialność za swoje czyny. I NIE WASZĄ rolą jest
zbawianie kogokolwiek na siłę.
Drodzy Katolicy.
Jest mi Was po prostu żal. Tak zwyczajnie, po ludzku. Jesteście częścią jednej z piękniejszych religii świata. Jednakże należąc do Kościoła w Polsce, czy to czynnie, czy biernie popieracie (chociażby statystycznie) działania tej instytucji skierowane przeciwko Wam samym. Wrzucając zwyczajowo na tacę, wspomagacie działalność niezgodną z podstawowymi wartościami i zasadami swojej wiary. Słuchając biernie słów uderzających w godność drugiego człowieka, stajecie się żałosnymi marionetkami w rękach bandy schizofreników. To musi być trudne, stanąć przed lustrem, spojrzeć sobie w oczy i przyznać się do tego, że jest się trybikiem w mechanizmie niszczącym wartości elementarne, ogólnoludzkie, chrześcijańskie. Szkoda mi Was. Wyobrażam sobie Wasz wstyd, złość, bezsilność. Nie chciałabym być na Waszym miejscu. I nie ma mnie tam z wyboru. Jestem dumna z tego, że już nie jestem katoliczką. Nie pozwalam się dołączyć do stada owieczek. Zaganiać na jedynie słuszne pastwisko i karmić jedynie słuszną trawą. Jestem chrześcijanką. Jestem wolnym, rozumnym człowiekiem. Mam sumienie i podejmuje decyzje zgodne z jego głosem. Wiem, co to odpowiedzialność i czasem ponoszę konsekwencje swojej ludzkiej niedoskonałości. Z każdym doświadczeniem - uczę się życia i odnajduję Boga. I wiem jedno. Chrystus, w którego wierzę i którego staram się naśladować, był buntownikiem. I tak jak On nie wyprę się swoich wartości. Nie pozwolę się ubezwłasnowolnić ani religii ani żadnej partii.
Komentarze
Prześlij komentarz
Miło mi będzie, jeśli podzielisz się swoją opinią.