OKRUCH WSZECHŚWIATA #zatrzymania

W zwyczajny, choć trochę chłodny majowy dzień, na Ziemię spadł Okruch Wszechświata. Początkowo nie miał świadomości, kim jest ani gdzie się znalazł. Wiedział tylko, że nie należy do tego czasu. Gdziekolwiek był, cokolwiek robił czuł się obco. Każdej nocy z tęsknotą patrzył w niebo i nawet, gdy było pokryte chmurami, czuł obracające się w górze zębatki kosmosu.

Pewnej nocy postanowił poszukać swojego miejsca. Poznawał ludzi, odwiedzał nieznane zakątki Ziemi, podejmował się różnych zadań, próbował. Wiele razy obtarł sobie kolana i dotkliwie się pokaleczył o rafy rzeczywistości. Jednak nigdy się nie poddał. Marzenie, by wreszcie czuć się dopasowanym, było silniejsze.

Z tego powodu wciąż szukał, szukał i szukał. Zmieniał kształty, dopasowywał się, ale w żadnej ramie nie czuł się dobrze. Aż w końcu zatrzymał się i rozpadł na miliardy nieszczęśliwych kosmicznych drobinek, które już ani nie pasowały same do siebie, ani tym bardziej do świata, w którym los kazał im trwać. Jednak i tym razem się nie poddały. Kawałek po kawałku, rok po roku szukały sposobu, jak znów stać się całością. A kiedy to się stało, Okruch Wszechświata ruszył w dalszą drogę. Przez lata poszukiwań zdobył wiele doświadczeń, wchłonął w siebie oceany wiedzy, ale wciąż i wciąż nigdzie nie pasował. Cały czas czuł się obcy i niedoskonały.

Aż w końcu, pewnej letniej nocy, kiedy spojrzał w niebo i usłyszał w duszy, jak nienaoliwione tryby kosmosu obracają się nad jego głową, uśmiechnął się do siebie. Zrozumiał, że jest częścią nieskończonego Wszechświata. I wreszcie poczuł się szczęśliwy.

Komentarze

Popularne posty