GRANICE #zatrzymania

 

Tym razem zapraszam Was do lektury tekstu, który narodził się wczoraj w nocy. Inspiracją do jego napisania był "podręcznik", który właśnie czytam, oraz moja ukochana książka Italao Calvino "Niewidzialne miasta". Dajcie proszę znać, jak Wam się czytało, tę krótką opowieść? Jakie emocje i przemyślenia w Was wywołała? 


* * *

GRANICA

Młody chłopak przesuwał lupę po jej zniszczonym ciele. Miała spękaną skórę i mnóstwo zmarszczek. Naturalne kolory dawno wyblakły pokryte pudrem kurzu. Była stara. Napis na odwrocie głosił, że mogła pamiętać wiele. Gdyby ojciec się dowiedział, że leży teraz przed jego synem, wpadłby w szał.

Każdej nocy w tajemnicy młodzieniec rozkładał drogocenną mapę pradziadka na wielkim, kuchennym stole i kreślił palcem szlaki podróży. Nie planował. Raczej uczył się miejsc i marzył o nieodkrytych lądach, o miejscach poza mapą, gdzie nikt jeszcze nie postawił stopy. Ale jak do nich dotrzeć, kiedy nie ma ich  na mapach? 

Niespodziewanie  potrącony łokciem kubek zachwiał się niebezpiecznie i stracił równowagę. Na mapie pojawił się ogromny mleczny ocean. Chłopak w panice chwycił  ścierkę i zaczął wycierać biały płyn. Oczyma wyobraźni widział już furię ojca, który dowiaduje się, że jego pierworodny zniszczył największy rodzinny skarb. Boże, żeby tylko nic się z nią nie stało - szeptał pod nosem. Tymczasem z mapą działo się coś przedziwnego. Wszystkie kolory zaczęły się przenikać, kontynenty traciły kontury, znikały granice, oceany i lądy złączyły się. Po chwili przed oszołomionym młodzieńcem leżał już tylko kawałek czarnej nicości. 

Kiedy go dotknął, jego dłoń zniknęła w ciemnym odmęcie. Przerażony odskoczył od stołu i popatrzył niepewnie na  coś, co chwilę temu było mapą.  Nic się nie działo. Zaciekawiony zbliżył się  ponownie i spróbował zrzucić przedmiot ze stołu. Nie udało się. Za każdym razem dłoń ginęła w czeluściach mapy. Młodzieniec przystawił krzesło i wspiął się na stół. Wziął głęboki oddech, zamknął oczy i po chwili zniknął w nicości mapy po pradziadku. 

Chyba żyję  - pomyślał chłopak. Pod palcami wyczuł miękkość trawy, która po chwili zamieniła się w piasek, by następnie przeobrazić się w asfaltową drogę, a potem w wodę. Poczuł wilgoć i chłód. Co się do cholery dzieje? - pytał sam siebie, wpadając w coraz większy niepokój. Otworzył oczy i natychmiast je zamknął. Oddech i serce przyspieszyły, a ciało zaczęło się  trząść. Nie, to niemożliwe  - próbował w panice zebrać myśli - to na pewno tylko sen. 

Wokół wznosiło się miasto, niepodobne do żadnego innego, które znał. Budowle, pojazdy, drogi, parki  nie miały granic. Wszystko wzajemnie się przenikało, tworząc niewyobrażalną kakofonię form i kolorów.  Zmysły gubiły się w chaosie, a mózg, nie znajdując niczego stałego, uruchamiał paraliżujący strach. Chłopak ani przez moment nie mógł być pewny swojego położenia. Otaczała go bezgraniczna  masa materii, w której na ułamki sekund powstawały  znajome elementy świata, by już po chwili przeniknąć w nowy kształt Miasta Bez Granic. Ludzie. Tu muszą być ludzie - pomyślał młodzieniec i wytężył wzrok, próbując dostrzec w tym chaosie chociaż kontur człowieka. 

O! Jest. Nie...O Boże! Ludzie istnieli i nie istnieli jednocześnie. Ich ciała nie miały granic i przenikały się nieustająco. Jedyną stałą w Mieście Bez Granic była ludzka świadomość, która nie znajdując ani jednego punktu zaczepienia, dryfowała przerażona i samotna, nie mogąc się porozumieć ani sama ze sobą, ani z drugim człowiekiem. JA nie miało swojego miejsca. Unosiło się w przestrzeni  między ciągle zlewającymi się ideami z pełną jasnością tego, że istnieje, czuje, myśli.     Chłopak obserwował z przerażeniem świat Ludzi-Nieludzi. Siłą swojej wyobraźni i empatii próbował pojąć ich położenie. Tak musi wyglądać Piekło – pomyślał. Zamknął oczy. Poruszył palcami dłoni. Przesunął nogą po wciąż „żywym” podłożu Wziął głęboki oddech i świadomie napełnił płuca powietrzem. Słyszał równy rytm serca. JA nadal było na swoim miejscu. Poczuł niewyobrażalną ulgę.

No dobra. Trzeba się stąd jakoś wydostać, znaleźć drogę powrotną albo chociaż wyjść poza granice tego przeklętego miejsca. G-R-A-N-I-C-E! Przerażenie odebrało mu oddech. A co, jeśli znalazł się w labiryncie, który nie ma początku ani końca? Co ze mną będzie? - chciał krzyknąć młodzieniec, ale jego krzyk wyszedł już z innych ust i zabrzmiał jak echo wśród demonów Miasta Bez Granic.

@MR


Komentarze

Popularne posty