Teza Einsteina #zatrzymania















Stoję w gigantycznym korku, na niedużej ulicy. Po lewej stronie biegnie szeroki ładny chodnik. Dość nieoczekiwanie we wstecznym lusterku wyrasta mi człowiek, idący wzdłuż rzędu samochodów, środkiem ulicy. Kiedy mnie mija, dostrzegam, że prowadzi spacerówkę. Dumny tatuś ma ok. trzydziestki i wygląd inteligenta. Z przeciwnej strony zaczyna jechać sznur samochodów. Ruch jest dość duży - wiadomo, poniedziałek, 8.20. Auta nie jadą szybko. Raczej się toczą. Jest wąsko, tłok, ulica wewnątrz osiedla. Tatuś nerwowo zaczyna rozglądać się na boki i nagle dynamicznym manewrem wjeżdża wózkiem przed maskę mojego samochodu. Grzecznie staje w korku. Jedzie z nami aż do skrzyżowania, dobre 50 metrów, podczas gdy rzeczony chodnik świeci pustką i zaprasza do skorzystania. Spacerówka stoi idealnie na wysokości rury wydechowej samochodu przede mną. Kobieta z pieskiem zwraca gościowi uwagę. W odpowiedzi słyszy: "Nie będzie mi pani mówiła, jak mam wychowywać MOJE dziecko. Hmmm...może w normalnym kraju dałoby się zadzwonić po służby socjalne i oskarżyć faceta o narażanie życia dziecka? Tymczasem mijający nas patrol policji miał wyraźny ubaw z sytuacji. Policjanci pokazali sobie tatusia palcami i z wyraźnym rozbawieniem pojechali dalej.
Tym więc sposobem zyskałam kolejny przykład potwierdzający tezę Einsteina, że "tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej."

Komentarze

Popularne posty